Wywiad z Arkadiuszem Artemjewem- współzałożycielem i CEO agencji reklamowej Martis, który z branżą związany jest od początku jej istnienia w Polsce. W tym roku jego firma obchodzi 25. urodziny. Jak sam mówi „To dobra okazja do podsumowań i wyznaczenia kolejnych założeń do zrealizowania”.
Redakcja: Z powstaniem agencji Martis wiąże się ciekawa historia. Można powiedzieć, że decyzja o powstaniu firmy została podjęta podczas zagranicznych rozmów na szczycie?
Arkadiusz Artemjew: Rzeczywiście można tak to ująć. Jako studenci po raz kolejny wyjechaliśmy z kolegą do Norwegii na prace sezonowe. Po raz ostatni byliśmy tam w wakacje 1989 roku, wtedy też, stojąc wysoko na drabinie, doszliśmy do wniosku, że malowanie domów nie jest tym czym chcemy zajmować się po studiach. Do Polski wróciliśmy na przełomie sierpnia i września, a w październiku założyliśmy firmę. Agencja najpierw funkcjonowała jako Polfact Press Service, a od 1998 roku, jako Martis.
Redakcja: Dzisiaj wszelkie nowinki elektroniczne, programy komputerowe, o internecie nie mówiąc, są podstawowymi narzędziami, bez których nie wyobrażamy sobie pracy. Jakim sprzętem dysponowaliście zaczynając pracę w branży 25 lat temu?
AA: Sprzęt był drogi, ale bez podstawowych narzędzi ciężko byłoby nam wystartować. Pożyczyliśmy, więc od znajomego kilka tysięcy dolarów, za które kupiliśmy komputer, drukarkę i modem. Służył on do przesyłania informacji po łączach telefonicznych, bo kiedy zaczynaliśmy nie było jeszcze internetu. Z uśmiechem na ustach wspominam pojemności nośników danych np. dyskietki 5 ¼, na której można było zapisać niewiele ponad pół mega i prezentacje robione na kliszy, a później wyświetlane za pomocą projektora.
Redakcja: Agencja początkowo zajmowała się obsługą zagranicznych mediów. Na czym polegała ta praca w latach 90.?
AA: Zagraniczne media interesowały się ówczesną sytuacja polityczną w Polsce. My organizowaliśmy ich przyjazdy i pobyty, konferencje, wywiady, a także tłumaczenia. Prowadziliśmy również biuro prasowe dziennikarza z jednej z holenderskich gazet. W dzień przygotowywał materiały, a my później przesyłaliśmy je za pomocą wspomnianego modemu do Holandii. Często, taka wysyłka, trwała całą noc.
Redakcja: Z czasem zmieniła się strategia i kompetencje agencji. Coraz więcej miejsca w działalności zaczęły zajmować reklama i PR. Pojawili się także nowi klienci, część z nich została do teraz. Jak buduje się taką wieloletnią sympatię?
AA: Najdłużej współpracujemy z Monsanto, to już ponad 20 lat. Obsługująca ich agencja miała siedzibę za granicą, szukali więc innej, która będzie mogła pracować dla nich w Polsce. Przedstawiliśmy im nasze pomysły, a wkrótce potem rozpoczęliśmy współpracę, która trwa do dzisiaj. Bardzo dobrze znamy potrzeby klienta, z którym pracujemy tak długo, widzimy je trochę z innej perspektywy i dobrze się rozumiemy. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybko reagować na zmiany zachodzące w otoczeniu klienta i proponować najbardziej efektywne rozwiązania.
Redakcja: W ostatnich latach powstało wiele agencji. Czy łatwo utrzymać się nowym firmom w branży?
AA: Dzisiaj rynek jest bardzo przesycony, pojawiło się sporo firm, które z działalnością agencji reklamowych mają niewiele wspólnego. Są oczywiście również takie, za którymi stoją ludzie z doświadczeniem, którzy postanowili wejść na wyższy poziom rozwoju osobistego. Pojawiają się zatem na rynku w nowej roli, ale stoi za nimi duże doświadczenie. Nowe firmy, także agencje reklamowe, muszą zmierzyć się z konkurencją i przez pierwsze lata walczyć o przetrwanie. Trzeba przyznać, że wtedy kiedy wszystko raczkowało wejście na rynek, było zdecydowanie łatwiejsze. Nie zmienia to faktu, że w każdym biznesie liczy się pomysł, determinacja, ciężka praca i ludzie, którzy nas otaczają.
Redakcja: Dużo mówi się o tym, że relacje na linii klient-agencja nie wyglądają tak jak powinny, a rynek jest zepsuty. Z czego według Pana to wynika?
AA: Agencja jest od tego, aby wsłuchując się w potrzeby klienta, poprowadzić projekt tak, aby każda ze stron czuła się w tej współpracy komfortowo. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy wcielać w życie każdą uwagę klienta. Agencja występuje w roli eksperta, do którego klient zgłosił się w celu osiągnięciu swoich założeń. Jesteśmy profesjonalistami, ale nie narzędziem do projektowania, w rękach klienta. Dużo zależy od wzajemnego zaufania i sposobu komunikacji. Jeżeli te dwa czynniki nie zagrają prędzej czy później zacznie dochodzić do nieporozumień.
Redakcja: Co od czasu założenia Waszej firmy zmieniło się na lepsze, a co wręcz przeciwnie?
AA: Zmieniło się wszystko od poziomu naszej wiedzy, poczucia estetyki otoczenia, kanałów dystrybucji informacji aż po narzędzia, które służą nam w pracy. Te wszystkie czynniki zmieniły się zdecydowanie na plus. Źle oceniam natomiast kulturę komunikacji. Informacji jest zdecydowanie za dużo, a ich wartość pozostawia wiele do życzenia. Odbiorcy ciężko wyłowić z tego chaosu coś sensownego. Kiedy wprowadziłem w firmie pocztę wewnętrzną wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata, w końcu można się spotkać i wszystko przedyskutować. Dzisiaj ludzie ze sobą nie rozmawiają, chowają się za ekranami komputerów i choć taka komunikacja często wiele ułatwia nie można zapominać o jej bardziej bezpośrednich formach. Owszem, każde czasy rządzą się swoimi prawami, ale w końcu kto ma dbać o kulturę komunikacji jak nie my?
Redakcja: W którym kierunku Martis chce się rozwijać?
AA: 25 – lecie to dobra okazja do podsumowań i wyznaczenia kolejnych założeń do zrealizowania. Myślę o rozwoju w kierunku większej mierzalności efektów, mówiąc dokładniej- efektywności wydawania pieniędzy. Klienci chcą, aby po określonych działaniach marketingowych nastąpiło zwiększenie sprzedaży. Agencja nie powinna skupiać się tylko na wystawieniu faktury za swoje usługi, ale także myśleć szerzej o potrzebach i celach klientów. Na pewno chcemy dalej iść w kierunku komunikacji B2B z uwzględnieniem działań direct’owych. Czujemy się w tym dobrze, a kampanie z ich użyciem przynoszą satysfakcjonujące efekty, z których klienci są zadowoleni.
Poza tym uważam, że pytanie o kierunek rozwoju trzeba byłoby zadać wszystkim pracownikom, którzy tworzą zespół. W końcu to zespół zawsze wspólnie dąży do założonych celów.
Agencja reklamowa
ul. Szańcowa 66
01-458 Warszawa
mobile: +48 511 032 789
email: biuro@martis.pl